Dziecko w domu to sama radość – takie charakterystyczne sloganowe hasła słyszą często młode małżeństwa zwlekające z powiększeniem swojej rodziny. Jak jest naprawdę wiedzą ci, którzy tej radości zaznali – zwłaszcza w ilości większej niż „jedna jednostka” i dodatkowo w niewielkim odstępie czasu. Bądź co bądź jednak niezależnie od faktu, iż bywa to ciężką pracą i może wiązać się z pewnym okresem albo okresami nieprzespanych nocy, można zauważyć pewną prawidłowość. Mianowicie trudno znaleźć rodzica, który by po zaznaniu tej przygody, chciał swoje latorośle oddać. Oczywiście wiadomo, iż z samą kwestią „oddania” byłby problem i propozycje takie składane są czysto abstrakcyjnie (można rzec niejako – dla sprawdzenia sytuacji). Niesamowite jest jednak, że większość odpowiedzi nawet niewyspanych i zmęczonych rodziców sprowadza się do stwierdzenia, iż uśmiech pociechy w niwecz obraca wszelkie niedogodności. A twierdzenia takie padają z ust rodziców nawet w wielkiej złości, iż owej pokusie posiadania potomstwa ulegli. Dziecko, kiedy się już pojawi, jest ich wielką radością i skarbem, bez którego swojego życia już nie widzą. Co więcej, mimo, iż w jego pierwszych latach z nadzieją wypatrują dni jego usamodzielnienia, kiedy ono już faktycznie dorasta i coraz częściej wymyka się z domu chcąc poznawać świat, odczuwają wielką pustkę i tęsknotę. Można rzec – dziecko to fenomen.
Odkryć tajemnicę
Można się więc zastanawiać, cóż kryje się za tą tajemnicą tylu sprzeczności. W tym momencie znów z pomocą przyjdą ci doświadczeni – czyli po prostu rodzice. A według nich dziecko to po prostu życie – i dosłownie i w przenośni. Ono ożywia dom i sprawia, że nie jest on pusty. Obecność dwóch dorosłych osób tak nie zapełnia domowej przestrzeni, jak jedna mała istota, nawet taka, która jeszcze nie potrafi mówić i chodzić. A przygoda tak naprawdę zaczyna się dopiero wtedy, gdy ta istota przemówi i zaczyna robić pierwsze kroki, a potem kolejne i kolejne, aż trudno ją dogonić. Natomiast gdy już opanuje te podstawowe umiejętności, historia robi się jeszcze ciekawsza, ponieważ swój początek ma wówczas kreatywność. A ta w młodości jest nieograniczona (niezależnie od zdolności). Nawet powaga i surowość rodziców nie potrafi jej powstrzymać. I choć w tym wszystkim w głowach dorosłych pojawiają się troski i zmartwienia o to, co wyrośnie z takiej „mokrej głowy”, to znów jest niczym w obliczu czułego uścisku, soczystego całusa, czy najzwyczajniejszego miłego słowa otrzymanych od tej radosnej „cząstki” samego siebie. Próżne stają się złości i obietnice bycia mniej pobłażliwym i wymagającym. Rozpływają się w otrzymywanej miłości.